Zapraszam na drugą część mojego wpisu poświęconego balijskim świątyniom. Pierwszą część znajdziesz tutaj.

Tanah Lot – to kolejna świątynia, do której trafiłam po kilku dniach pobytu na wyspie. W porównaniu z innymi świątyniami jest naprawdę niewielka. Znajduje się 27 km od Denpasar, stolicy wyspy i mimo niewielkich rozmiarów stanowi jedną z głównych atrakcji turystycznych. Ulokowana jest na kawałku s kały, wystającej z morza. Można ją odwiedzić jedynie w okresie odpływów, w czasie przypływów jest niedostępna. Tanah Lot – to nie tylko atrakcja turystyczna, ale przede wszystkim ważne miejsce kultu dla rodzimych pielgrzymów, których jest tak samo dużo jak turystów. Tutaj też w drodze do parkingu, między stoiskami pełnych balijskich pamiątek, znajduje się mała kawiarenka, w której można zjeść lody durianowe. Trochę się ich naszukałam. Myślałam, że będą one wszędzie dostępne, jednak okazało się, że lody, jak i sam owoc duriana, nie są tak łatwe do zdobycia. Musiałam uknuć cały misterny plan, by spróbować
tego owocu. Ale o tym następnym razem…
Jest wiele miejsc na Bali, głównie w lasach, gdzie można spotkać małpy żyjące na
wolności. Dla Balijczyków są to miejsca święte. Każdy taki las posiada swoje święte drzewo i majestatyczny korzeń. Zabronione jest dotykanie drzewa, używanie go w celach gospodarczych, a powalić takie drzewo może jedynie natura. Odwiedziłam takie miejsce. To Alas Kedaton – świątynia położona z dala od głównych szlaków turystycznych, dlatego odwiedza ją zdecydowanie mniej turystów. A szkoda, bo znajduje się tutaj bardzo dużo małp, które “witają” turystów już na parkingu. Małpy są bardzo sprytne i trzeba pilnować kolorowych przedmiotów, które mogą przyciągnąć te co odważniejsze. Byłam świadkiem, jak
jedna z nich porwała turyście okulary przeciwsłoneczne i uciekła z nimi wysoko na drzewo. Nawet nie wiem, kiedy to się stało. Do dzisiaj za to słyszę głos  zrozpaczonego turysty “moje okulary za dwieście dolarów”…
Kolejna odwiedzona przeze mnie świątynia to Pura Ulun Danu, położona na wysokości 1200 m.n.p.m., na jeziorze Beratan. Jest jedną z najczęściej fotografowanych, najbardziej charakterystycznych świątyń na Bali. Niemal w każdym przewodniku o Bali stanowi ona wizytówkę wyspy. Pura Ulun Danu to takie balijskie „must see”! Nie dziwi mnie to wcale… Ta niewielka świątynia usytuowana jest w pięknych okolicznościach przyrody i pewnie to sprawia, że każdego dnia przyjeżdża tutaj tysiące turystów. Świątynię zbudowano w XVII wieku. Wybierając się tam, warto zaopatrzyć się w sweter, bowiem różnica
temperatur jest odczuwalna, zwłaszcza gdy słońce schowa się za chmurami.
Kolejną świątynią na mojej trasie była Taman Ayun Temple in Mengwi, położona tylko 17 km od stolicy wyspy. Świątynia została zbudowana w 1634 r. Taman Ayun oznacza
„piękny ogród”, a więc oprócz świątyni znajdują się tutaj cudne ogrody ze stawami wypełnionymi kolorowymi rybami. Kompleks jest dość rozległy. Niestety, nie miałam dużo czasu na jej zwiedzanie, gdyż przyjechałam tutaj pod koniec dnia, kiedy słońce już zachodziło. Niewielka liczba turystów, cisza i spokój oraz promienie słońca otulające świątynię sprawiły, że odniosłam wrażenie przebywania w miejscu magicznym. To była ostatnia ze świątyń, które zwiedziłam z moim lokalnym przewodnikiem Okim. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie wyruszyła w “samotną” podróż w poszukiwaniu świątynnych balijskich osobliwości.
Pura Bias Tugel to jedna z tych tysiąca świątyń na Bali, którą trudno znaleźć w przewodnikach dla turystów. Znajduje się na skale przy plaży Nusa Dua. Jest bardzo mała i trudno się tam dostać i może dlatego nie ma tam tak dużo turystów. Niestety, nie mogłam
wejść do środka, gdyż akurat tego dnia Balijczycy obchodzili dzień Kuningan. Świętuje się go 10 dni po święcie Galungan. Balijczycy wierzą, że tego dnia ich przodkowie wracają do nieba po tym, jak przybyli tutaj 10 dni wcześniej w dniu Galungan. W ostatnim dniu przygotowują ofiarę, aby się z nimi pożegnać. Przychodzą do świątyni odświętnie ubrani, by złożyć swoje
dary. W pięknych koszach przynoszą ryż, owoce, słodycze, czasem monety a nawet papierosy. Udało mi się zrobić jedynie zdjęcie przed wejściem do świątyni parze, która właśnie złożyła dary.
Uluwatu była ostatnią świątynią, którą zwiedziłam na wyspie. Zabrał mnie tam William, Balijczyk, którego poznałam zaraz po przylocie na wyspę. Uluwatu słynie głównie z
trzech atrakcji. To tutaj można oglądać najpiękniejsze zachody słońca na wyspie. Ponadto zamieszkują ją makaki długoogonowe. Można je spotkać na każdym kroku. Dla mnie jednak największą atrakcją był taniec, tzw. Kecak Dance. W niewielkim amfiteatrze po wykupieniu biletu można podziwiać to niesamowite widowisko, swego rodzaju taneczno-muzyczne misterium. Kecak to spektakl przedstawiający historię Ramy i jego żony Sity, bohaterów Ramajany, jednego z dwóch najsłynniejszych eposów w literaturze hinduistycznej.Tancerzom akompaniuje chór kilkudziesięciu mężczyzn. Ten niesamowity, pełen mistycyzmu taniec pozostawił po sobie niezapomniane wrażenia.
Moja mistyczna podróż pomału dobiegała końca…
Jak powiedziała amerykańska pisarka Kate Douglas Wiggin “Jest jakiegoś rodzaju magiczny magnetyzm w dalekim podróżowaniu i powracaniu kompletnie odmienionym.”
Jeżeli chcecie tego doświadczyć, koniecznie wybierzcie się na Bali. Bali to takie idealne
miejsce dla poszukiwaczy duchowej głębi.
Jeśli  podoba Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeśli:
zostawisz pod nim komentarz
zaobserwujesz mój profil na Instagramie
Zapraszam Bali – Wyspa Tysiąca Świątyń (część pierwsza)

31 komentarzy

Marta zywicielka · 18 listopada, 2019 o 6:58 am

Bali jest moim marzeniem od czasu studiów, pamiętam, jak wykładowca opowiadał nam o tym, jak Samsung zorganizował wyjazd motywacyjny dla swoich pracowników właśnie na Bali, zrobili to z takim rozmachem, że na wyspie jedynymi mieszkańcami hoteli przez dwa tygodnie byli w zasadzie pracownicy koncernu.

Olga · 18 listopada, 2019 o 7:34 am

Mi się udało zwiedzić tę mniej turystyczną cześć Indonezji (Sumatra i Jawa) – byłam zachwycona. Bali może kiedyś 🙂

Ciekawska Magdalena · 18 listopada, 2019 o 7:51 am

Piękne miejsce nic tylko zwiedzać

Koralina · 18 listopada, 2019 o 8:19 am

słyszałam, że Bali jest przereklamowane, ale po tych zdjęciach wcale tak nie uważam, a wręcz zazdroszczę tej wycieczki!

krystynabozenna · 18 listopada, 2019 o 10:30 am

Oj chyba nigdy na Bali nie dojadę, ale chociaż pooglądam i poczytam u Ciebie 🙂

Koralina · 18 listopada, 2019 o 11:02 am

zastanawia mnie tylko, jak na takiej małej wyspie zmieściło się aż tysiąc świątyń 😉

Koralina · 18 listopada, 2019 o 11:04 am

bardzo podobają mi się te posągi, zwłaszcza zwierzęce, mają w sobie wiele energii 🙂

Ola |tam-moja-przestrzeń · 18 listopada, 2019 o 11:11 am

Chyba nigdy się tak daleko nie wybiorę, więc chętnie u Ciebie obejrzę. Pięknie opisane i pięknie pokazane nieznane miejsca. Wrócę wkrótce do pierwszej części

Aleksandra Załęska · 18 listopada, 2019 o 11:15 am

Piekne miejsce i niezwykłe świątynie. To musiało być duże przeżycie zobaczyć je na żywo 🙂

Kasia · 18 listopada, 2019 o 12:46 pm

Ach Bali. Mieliśmy leciec w tym roku, bo juz bedziemy tak blisko! Ale sie okazalo ze wtedy jest szczyt szczytow pory deszczowej, wiec znow przekladamy Bali na … kiedyś 😉

Patrycja · 18 listopada, 2019 o 1:24 pm

Chciałabym kiedyś tam polecieć.

angela · 18 listopada, 2019 o 8:22 pm

Wow jakie cudowne zdjęcia 🙂 Czuję klimat tego miejsca. Niestey sama nie byłam dalej niż we Francji, niby mam duszę podróżnika i chciałabym zwiedzać świat, ale trzyma mnie w domu tyle rzeczy.

thepolishway · 19 listopada, 2019 o 11:31 am

Wygląda to wszystko bajecznie, zazdroszczę. Liczę na to, że w niedalekiej przyszłości uda się wybrać w tamte rejony i napewno wtedy wykorzystam zawartę tutaj informację ;).
Pozdrawiam serdecznie

Anna · 19 listopada, 2019 o 12:24 pm

Bardzo chciałabym się tam wybrać! 🙂 Piękne zdjęcia.

AgataMan · 19 listopada, 2019 o 1:42 pm

Piękne zdjęcia pięknego miejsca, a i czytało się miło 🙂

Donna · 20 listopada, 2019 o 2:59 pm

To moje marzenie 🙂 chciałabym tam polecieć i zobaczyć te miejsca na żywo 🙂

ania · 20 listopada, 2019 o 9:15 pm

wow, co za widoki, marzy mi się taki wyjazd

Miejska Pustelniczka · 21 listopada, 2019 o 10:01 am

Bali kojarzyło mi się tylko z piaskiem i słońcem. Dziękuję za pokazanie religijno-folklorystycznej strony tego miejsca.

Wiola · 21 listopada, 2019 o 1:48 pm

Te rejony mnie turystycznie nie interesują, ale miło popatrzeć na zdjęcia

Zołza z kitką · 21 listopada, 2019 o 5:37 pm

Bali jest moim marzeniem – wiem, że kiedyś tam pojadę! 🙂

Roksana www.kopanina.pl · 21 listopada, 2019 o 7:39 pm

Podróże to coś, co kochamy całą rodziną. Jeździmy bardzo dużo, ale na razie wybieramy bliższe kierunki. Ale na pewno te dalekie są przed nami. To z czym się zgodzę to stara prawda, że podróże kształcą. I to bardzo wszechstronnie. Wracamy odmienieni, jesteśmy wśród innych ludzi, innej kultury, nawet jeżdżąc tylko po Europie.

Neave · 22 listopada, 2019 o 9:53 pm

Doprawdy magiczna to wyspa. Mam nadzieję że danr mi będzie kiedyś ją odwiedzić

Katarzyna Hryniewicz · 23 listopada, 2019 o 9:04 am

Wygląda bardzo zachęcająco, lubię dziewicze miejsca pełne natury. Ciekawe jak wygląda sytuacja na Bali z komercją? Myślę, że odkryć siebie można też lokalnie, podróżowanie głębiej nie równa się dalej.

Praktycznie Perfekcyjna · 23 listopada, 2019 o 9:18 am

Chyba Bali nie jest w zasięgu moich planów podróżniczych, ale miło było poczytać i poszerzyć informacje.

krystynabozenna · 23 listopada, 2019 o 11:27 am

Różnie to bywa w tych turystycznych krajach, ostatnio czytałam, że jest afera, bo na Bali zabija i sprzedaje psy jako kurczaki….

Pozycje Obowiązkowe · 23 listopada, 2019 o 12:48 pm

Byłam w Azji już kilka razu, ale Bali jeszcze nie udało mi się odwiedzić. Twój post zachęca.

Kinga · 23 listopada, 2019 o 6:41 pm

Kiedyś tam pojadę ♥

Black Unicorn Presents · 24 listopada, 2019 o 7:00 am

Zdjęcia i opisy bardzo zachęcają by się tam wybrać. Całość naprawdę robi wrażenie.

Miye's Imaginations · 26 listopada, 2019 o 10:18 pm

Jak tam kolorowo i pięknie! Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wybrać w taką podróż.

Bookendorfina Izabela Pycio · 17 listopada, 2020 o 8:53 am

Kierunek, który bardzo chciałabym zaliczyć, może uda się w najbliższe wakacje, wszystko zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja z pandemia. 🙂

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *